Siemoniak: Przeczytałem artykuł w gazecie, złapałem się za głowę
"Rzeczpospolita" napisała we wtorek, że prof. Krzysztof Ruchniewicz, dyrektor Instytutu Pileckiego i pełnomocnik MSZ do spraw polsko-niemieckich, chciał zorganizować seminarium dotyczące zwrotu dóbr kultury przez Polskę na rzecz Niemiec.
Tego samego dnia wieczorem Ministerstwo Spraw Zagranicznych poinformowało, że stanowisko pełnomocnika, które zajmował Ruchniewicz, zostało zlikwidowane.
Burza wokół Instytutu Pileckiego. "Złapałem się z głowę"
Do sprawy odniósł się w środę w Polsat News Tomasz Siemoniak (KO). Minister koordynator służb specjalnych był pytany m.in. o funkcjonowanie Instytutu Pileckiego. – Mam wielki szacunek do Witolda Pileckiego. Jako minister obrony awansowałem go do stopnia pułkownika. To absolutnie wielka postać i warto, żeby łączyła następne pokolenia – powiedział.
Dodał, że nie zajmuje się kwestiami związanymi z Instytutem Pileckiego. – Przeczytałem artykuł w gazecie. Złapałem się za głowę, że ktoś dyskutuje o zwracaniu czegoś z Polski do Niemiec. (...) Ten głos zabrzmiał fałszywie i stąd pewnie decyzje w Ministerstwie Spraw Zagranicznych – stwierdził.
Siemoniak o dymisji Ruchniewicza
Pytany, czy Ruchniewicz powinien zostać zdymisjonowany także z funkcji dyrektora Instytutu Pileckiego, Siemoniak oświadczył, że "nie chce prowadzić polityki kadrowej" w obszarach, za które nie odpowiada. – Natomiast warto, żeby takie instytucje nie budziły żadnych wątpliwości – zaznaczył.
Instytut Solidarności i Męstwa im. Witolda Pileckiego funkcjonuje od 2017 r. Od 2019 r. ma swoją filię w Berlinie. Zajmuje się upamiętnieniem ofiar dwóch totalitaryzmów – niemieckiego i sowieckiego. Nadzór nad działalnością instytutu sprawuje minister właściwy do spraw kultury i ochrony dziedzictwa narodowego.